Po wydarzeniach z zeszłego roku, związanych z zagrożeniami wywoływanymi przez drony latające w pobliżu polskich lotnisk komunikacyjnych główne media zaczęły rozpoczęły nagonkę na cywilne bezzałogowce. Urząd Lotnictwa Cywilnego prowadzi własną kampanię na stronie www.latajzglowa.pl, na której informuje o wszelkich zagrożeniach związanych z lotami i odradza latania nad ludźmi, budynkami, w miastach. Na całe szczęście w Polsce nie doszło jeszcze do żadnej katastrofy z udziałem dronów cywilnych, ale wciąż pozostaje pytanie – czy drony faktycznie są bezpieczne? Czy można jeszcze poprawić to bezpieczeństwo?
Bezpieczeństwo lotów dronów można rozpatrywać w wielu aspektach, ale trzy główne, które pierwsze nasuwają się na myśl to: bezpieczeństwo w powietrzu, na ziemi oraz pozostałe kwestie natury moralno-prawnej, np. prawo do prywatności i ochrony prywatności osób. Przyjrzyjmy się po krótce wszystkim trzem aspektom.
W powietrzu
Przykłady zagrożeń powodowanych przez drony w powietrzu to przede wszystkim zagrożenia dla innych użytkowników przestrzeni powietrznej. Nieodpowiedzialne latanie w okolicach lotnisk komunikacyjnych to jedna sprawa, inna to latanie daleko i wysoko poza zasięg wzroku, jedynie z widokiem kamery pokładowej. Operator nie ma wtedy szans widzieć wszystkiego co się dzieje wokół niego i czy nie jest przypadkiem na kursie kolizyjnym z innym dronem. Tłumaczenie operatorów, że latają znacznie niżej niż samoloty pasażerskie i zdala od lotnisk nie ma większego sensu, bo lotnictwo to nie tylko te największe samoloty przelatujące kilka – kilkanaście kilometrów nad ziemią. Małe awionetki, paralotnie, motolotnie, śmigłowce policyjne i ratownicze można spotkać już na 150m nad poziomiem gruntu. Jak zadbać o bezpieczeństwo w tej materii? Przede wszystkim stosować się do wszystkich wymogów prawa lotniczego i latać zawsze w zasięgu wzroku. Wtedy możemy ocenić ruch w powietrzu wokół naszego drona, a znajomość prawa i czytania map przestrzeni powieetrzniej w Polsce da nam wiedzę na temat stref ograniczonych, zabronionych, niebezpiecznych lub sąsiadujących lotnisk i lądowisk.
Na ziemi
W przypadku zagrożeń na ziemi pierwsza sytuacja, która przychodzi na myśl, to brak wiedzy operatora na temat obsługi własnego sprzętu. Chodzi tutaj m.in. o przypadki obchodzenia się z litowo-polimerowymi pakietami zasilającymi praktycznie wszystkie popularne cywilne bezzałogowce. O ile operatorzy po kursach i zdanych egzaminach muszą taką wiedzę posiąść, by dostać świadectwo kwalifikacji UAVO tak cała masa ludzi, którzy nawet nie przeczytali instrukcji obsługi własnego bezzałogowca, najczęściej ma nikłą wiedzę na temat ładowania, rozładowywania czy przechowywania baterii. Kolejną rzeczą jest nieuwaga lub lekkomyślność podczas obsługi przedstarowej drona. Większość kontrolerów sterujących obrotami silników ma wbudowane zabezpieczenie przed samoczynnym startem, ale czasem wystarczy podłączyć zasilanie do drona bez uprzedniego włączenia nadajnika, a bezzałogowiec może przełączyć się w tryb tzw. FailSafe i uruchomi silniki na pełnych obrotach. Nie trudno sobie wyobrazić co nam grozi jeśli my lub ktokolwiek z obserwujących stanie w zasięgu obracających się z dużą prędkością plastikowych lub węglowych śmigieł. Do tego typu sytuacji przed- i postartowych zaliczyć można ogólny brak wyobraźni podczas np. próby wystartowania sporym wielowirnikowcem w pomieszczeniu lub na małej przestrzeni przydomowego ogródka.
To jednak wciąż nie wszystko. Bezpieczeństwo na ziemi zagrożone jest również przez… drony spadające z góry. Niezależnie od tego jak profesjonalny jest sprzęt i ile kosztował – w przypadku 4-wirnikowców awaria choć jednego śmigła, silnika lub regulatora kończy się upadkiem z dużej wysokości. Niezależnie od tego czy nasz sprzęt waży 1kg czy 10kg – spadający z góry stanowi tak samo duże zagrożenie. W przypadku bezpośredniego uderzenia w głowę cała sytuacja może zakończyć się tragicznie. Dlatego właśnie Urząd Lotnictwa Cywilnego w swojej kampanii “Lataj z głową” przestrzega, czy wręcz zakazuje latania dronami nad miastami, osiedlami czy dużymi skupiskami ludzi. Poza tym żadne przepisy ani kampanie nie zastąpią zdrowego rozsądku – miejmy zwyczajnie ograniczone zaufanie do naszego sprzętu i przed każdym lotem starajmy się zrobić przegląd mocować śmigieł, śrub trzymających silniki no i samej elektroniki, jeśli jest taka możliwość.
Wszystkie pozostałe
Niestety dla nas – operatorów – drony mogą sprawiać o wiele więcej zagrożeń niż te wymienione powyżej. Czemu “niestety”? Bo to może prowadzić do dalszych zmian w prawie i jeszcze większego ograniczenia swobód lotów bezzałogowcami. Wiele się teraz mówi o zamachach terrorystycznych, które mogą zostać wykonane nawet przy pomocy bardzo popularnych dronów DJI Phantom. Małe bezzałogowce, zdolne przenosić do kilkuset gram ładunku, nie zwracające sobą uwagi z racji swojej popularności na całym świecie spędzają pewnie sen z powiek policji i agencjom wywiadu na całym świecie. Z kolei drony wyposażone w kamery mogą służyć (i zapewne już służą) do szpiegowania, filmowania prywatnych posiadłości, podglądania… Oczywiście istnieje w polskim prawie kodeks cywilny, który “chroni” prywatność i wizerunek, ale w wielu przypadkach nie ma jak go egzekwować.
Prawo stanowione przez człowieka zwykle nie nadąrza za zmianami technologicznymi i tak jest również w tym przypadku. Jeśli – jako operatorzy dronów – chcemy sobie zapewnić przychylność innych podczas latania dronem, “latajmy z głową” i wykorzystujmy go jedynie do legalnych celów, nie naruszając praw i nie narażając bezpieczeństwa osób postronnych.