Bez dwóch zdań drony rewolucjonizują obecnie wiele różnych branż, pozwalają firmom zaoszczędzić czas i pieniądze, otwierają nowe możliwości, o których do tej pory można było jedynie pomarzyć. Wystarczy choćby wspomnieć filmowanie z powietrza przy użyciu drona – o wiele tańszego niż wynajem awionetki lub helikoptera. Podobnie inspekcje przemysłowe i budowlane, dokumentacje techniczne czy nawet transmisje na żywo z widokiem z lotu ptaka. Jest jednak jeszcze kilka branż, w których – mimo ogłoszenia wielkich sukcesów z wykorzystaniem dronów – nie ma możliwości skutecznego zastosowania bezzałogowców. Powody takiego stanu mogą być różne, ale przyjrzyjmy się konkretnym przypadkom.
Drony kurierskie – dostawy produktów przy pomocy dronów
Wielkie sukcesy ogłaszała już firma DHL, Amazon cały czas walczy z FAA o pozwolenia, nawet na polskim rynku PizzaPortal.pl chwalił się pierwszą w naszym kraju dostawą pizzy przy pomocy drona. Tymczasem to wszystko póki co jedynie działania marketingowe i PR’owe nie mające wiele wspólnego z rzeczywistością. Czemu?
Po pierwsze możliwości techniczne obecnych dronów na to nie pozwalają. Czas lotu wielowirnikowców na najpopularniejszych bateriach litowo-polimerowych jest zbyt krótki, żeby bezpiecznie dolecieć “tam i z powrotem”. Licząc nawet maksymalne czasy lotów na poziomie 40-50 minut – to wystarczy zaledwie na dostawy produktów na krótkie dystanse i z niewielkim balastem na pokładzie. Przy dobrych wiatrach (i to dosłownie!) dron przeleci z towarem i powróci już praktycznie na rezerwie baterii i nie będzie mógł dalej wykonywać misji póki nie zostanie naładowany lub wymienimy mu akumulator. Z oczywistych względów nie jest to praktyczne rozwiązanie.
Inna rzecz to prawo – zarówno to w Polsce jak i w innych krajach na całym świecie. Drony podlegają pod prawo lotnicze, a to jest dość restrykcyjne i nic nie zapowiada, żeby miało się zmienić na korzyść. Drony kurierskie powinny wykonywać swoje misje w pełni autonomicznie, a do tego celu potrzebne jest np. w Polsce zgłoszenie odpowiedniej strefy EA i zachowanie wszelkich procedur lotniczych. Tym samym nie ma możliwości zastosowania na chwilę obecną autonomicznych dronów, które latałyby w mieście, między wysokimi budynkami i nad głowami ludzi w dodatku bez nadzoru operatorów.
Drony ratownicze
Podobne problemy dotykają drony ratownicze, które mogłyby w znaczący sposób podnieść skuteczność ratownictwa czy to drogowego, górskiego czy wodnego. Dron z defibrylatorem czy dron z podwieszonych kołem ratunkowym działa na wyobraźnię, ale problem zasilania i krótki czas lotu może być tutaj znacznie większą przeszkodą niż prawo lotnicze. Rozwiązaniem jest np. zastosowanie dronów w formie płatowców, które wykorzystują siłę nośną wytworzoną na skrzydłach i mogą utrzymywać się wiele godzin w powietrzu. Problem jednak w tym, że do lądowania potrzebują więcej miejsca a i zabranie na pokład sporego koła ratunkowego jest problemem. Za to do monitoringu z dużych wysokości np. przy użyciu kamer termowizyjnych sprawdziłyby się bardzo dobrze.
Stałe monitorowanie terenu
Pamiętna akcja PKP Cargo, w której dron przyłapał złodziei węgla dawała wielu firmom nadzieję na skuteczny monitoring z wykorzystaniem drona. Niestety sprawa była medialna przez chwilę, ale dość szybko przycichła. Monitorowanie i patrolowanie terenu np. firmy czy posesji własnego domu to świetna idea, ale w praktyce ciężka do zrealizowania. Mocno ograniczony czas lotu i konieczność nadzorowania lotu przez operatora drona jest bardziej kosztowna i angażująca niż klasyczny monitoring przy pomocy kamer przemysłowych dlatego jeszcze daleka droga do takiego wykorzystania dronów. Wprawdzie są inne sposoby by sobie z tym radzić np. drony na uwięzi, które mają podpięte na stałe zasilanie – w Polsce niestety to mało popularny wynalazek, a szkoda…